piątek, 9 września 2016

Rozdział IV



***Aleks***
-Kurde, za pół godziny zamykają pracownię i co ja teraz zrobię- powiedziała ze smutkiem spoglądając na swoje projekty.
Natalka jako jej przyjaciółka pewnie pomyślała jakie to dla niej ważne i wręczyła mi do ręki mały kluczyk, a ja najpierw spojrzałem na zegarek, a następnie na Natalię, której puściłem oczko, które miało oznaczać, że wszystko będzie dobrze, ale ostatecznie kluczyk wrzuciłem do kieszeni.
-Zbieraj się to zdążymy- z trudem wstałem z kanapy ciągnąc za sobą Victorię

***Victoria***
-Co? Zwariowałeś ty chcesz tak iść?
-A dlaczego nie? Sama sobie odpowiedz jak bardzo to jest dla ciebie ważne?
-Masz racje! Chodź!- pociągnęłam go w stronę drzwi, które z trudem otworzyłam, ogólnie to wszystko jest trudno robić tylko jedną ręką!
-A i jak tylko wszystko załatwię, znaczy... załatwimy -szybko się poprawiłam e względu na teraźniejszą sytuację- to ty i Srećko nie żyjesz!
Wyszłam i szybkim krokiem skierowałam się na chodnik, którym szliśmy aż na ulicę, na której była pracownia najlepszej projektantki w Warszawie.
-Dlaczego się śmiejesz- spytałam również ze śmiechem, przyznam byłam zła na rodzeństwo, które nam to urządziło, ale było to zabawne.
-Bo to jest śmieszne z resztą sama się śmiejesz
-Pośpiesz się bo spowalniasz- powiedziałam powstrzymując śmiech
Nawet nie chcę wiedzieć co myślą sobie ludzie, którzy nas mijają...
-Okej to tutaj... udawaj, że wszystko jest normalnie- poinformowałam Aleksa
-Tak jest!- pokazał gest niczym żołnierz
Weszliśmy do budynku
-Przepraszam ja przyniosłam projekty do Pani Kowalskiej -powiedziałam do dziwnie na nas patrzącej recepcjonistki
-Oczywiście, proszę podać tutaj e-meila, a jutro po 15 pani Kowalska powinna dać pani odpowiedź
-Dobrze, dziękuje- po tych słowach wyszliśmy z budynku i dopiero wtedy odetchnęłam z ulgą
Usiedliśmy na ławce kilka metrów dalej
-Teraz mogę spokojnie oddychać- wypuściłam powietrze z ust, gdy usiadłam na ławce- ale co z nami? Musimy do nich iść by nam to otworzyli, przecież ty masz jutro trening a ja studia, jak my będziemy spać? W ogóle co powiedzą na to moi rodzice, a co jak zachce mi się siku?! 
-Czy ktoś ci kiedyś powiedział, że za dużo mówisz?
-No przepraszam, ale co my teraz zrobimy?- spytałam zmarnowana- okej chodźmy do Srećko zanim wyrzuci ten głupi kluczyk- chciałam wstać z ławki lecz Aleks mnie zatrzymał po czym wyciągnął z kieszeni ten mały kawałek metalu
-Co? Jesteś podły! haha 
-Ja? Jaki jestem? Powtórz... - powiedział z cwaniackim uśmieszkiem chowając przede mną kluczyk
-Aleks!- zaczęłam mu go zabierać jednak na marne, gdyż on był w tym lepszy. Po chwili przez kajdanki upadłam na niego, co spowodowało styknięcie się naszych oczu w jednym miejscu, dopiero teraz zauważyłam, że on ma ładne, duże, zielone oczy. Patrzyliśmy tak dosłownie przez chwilkę, gdyż po chwili ja się zerwałam i zirytowana usiadłam na ławce obok, a po chwili podałam mu rękę by mógł mnie również uwolnić od kajdanek. 
-Czyli to ty wymyśliłeś te kajdanki?
-Nie to Srećko, ja tylko dostałem kluczyk od Natalki
-To dlaczego zostawiłeś te kajdanki i pozwoliłeś bym się ośmieszyła przed recepcjonistką?
-Pomyślałem, że może być zabawnie
-Teraz jak jestem uwolniona to mogę powiedzieć, że jesteś podły! Ale co my z nimi zrobimy? Oni nadal będą robić wszystko byśmy do siebie wrócili
-Więc jaki masz pomysł?
-Może powiedzmy im jutro, że wróciliśmy do siebie, a za jakiś tydzień może później znowu im powiemy, że do siebie nie pasujemy, albo ty mnie zdradzisz-zasugerowałam, na co on natychmiast się oburzył
-Dlaczego ja? Przecież Srećko mnie znienawidzi! Więc to może ty mnie zdradzisz czy coś
-Nie chcę wiedzieć co Srećko sobie wtedy o mnie pomyśli.. no to po prostu się o coś pokłócimy- Aleks na to kiwnął głową
-Okej, ja już muszę iść... -już odeszłam od ławki, ale musiałam się odwrócić...- Aleks odprowadzisz mnie do domu? 
-Hah a co boisz się?
-Tak bo jest ciemno
-A co będę z tego miał?
-Ciesz się, że jeszcze przez co najmniej tydzień muszę cię znosić
-Ciekawe kto kogo- powiedział to udając kaszel
-Co?- spytałam szczypiąc go za karę
Dlaczego mnie uszczypnęłaś?
-Bo sobie zasłużyłeś
-To strach być twoim chłopakiem nie wiadomo co cie czeka
-Ha ha ha bardzo śmieszne 
Po chwili staliśmy już pod moim domem 
-Zaprosiłabym cię do środka, ale jest już po 22, a ty masz jutro trening
-Nie spoko- uśmiechnęłam się do niego- Masz ładny uśmiech- powiedział po czym ja się zarumieniłam, a on lekko zirytował
-Dzięki, to ja już idę i dzięki, że mnie odprowadziłeś, Dobranoc
-Dobranoc
Weszłam do domu i udałam się do swojego pokoju...

***Aleks***
Kierowałem się w stronę mojego bloku, niby 22 to nie tak późno, ale dla kogoś kto musi wstać przed szóstą na trening to bardzo późno, ale czy było warto?
Sam nie wiem, sam nie wiem też dlaczego schowałem ten kluczyk do kieszeni, dlaczego nie użyłem go do tego by uniknąć poniżania się na Warszawskich chodnikach. Sam nie wiem dlaczego robię to wszystko. Sam zauważyłem, że zmieniłem się przez ostatnie te dwa tygodnie. Nie dochodzi do mnie ta myśl, myśl, że chyba się zakochałem...

***Victoria***
Wstałam o 7 i udałam się do łazienki w celu porannej toalety, ubrałam się i byłam gotowa na zajęcia. 
-Co wam wczoraj odwaliło?- od razu naskoczyłam na przyjaciółkę
-Hej-zaakcentowała co miało sygnalizować, że najpierw powinnam się przywitać- komu?
-Tobie i twojemu bratu?
-Aaa, le przecież dałam Aleksowi kluczyk
-Aha, to ty mu go dałaś 
-No, ale jak dostarczyłaś
-Tak, tylko, że ty dostarczyłaś swoje projekty wcześniej przez co nie zostaniesz tam zapamiętana 
-Dlaczego?
-No nie wiem? Może dlatego, że byłam zakuta w kajdanki?
-Nie rozumiem.. przecież dałam mu kluczyk..
-Okej, nie ważne... Tak się boję, że nie spodobały się im moje projekty- rozmowę przerwał nam wykładowca, który zaprosił nas gestem ręki do klasy 
Po 15 obie weszłyśmy na pocztę by sprawdzić czy dostałyśmy jakiekolwiek informacje w sprawie projektów
-Aaa! Natalka! Przyjęli mnie!
-Mnie nie
-Co?
-Żartuję, przyjęli!
-Nie strasz mnie- przytuliłam ją mocno
-A kiedy zaczynamy u niej pracować
-W poniedziałek mamy przyjść z nowymi projektami
-Co? To ja te dwa robiłam przez miesiąc, a kolejne dwa mam zrobić w weekend?
-Damy radę
-Idziesz ze mną na halę, bo umówiłam się ze Srećko, że kupimy jakiś prezent dla taty, ma jutro urodziny
-Muszę, bo musimy powiedzieć Srećko, że do siebie wróciliśmy
-Na serio? A co z planem pozbycia się Sary i zdobycia Srećko?
-Wróciliśmy na tydzień czy nawet krócej by później znowu oznajmić Srećko,że do siebie nie pasujemy, a wtedy powinien zrozumieć, że nam już nic nie pomoże i nie powinien naciskać
-Sprytne, okej chodźmy 
Gdy pojawiliśmy się pod halą Aleks czekał już ze Srećko
A ja specjalnie podeszłam do Aleksa i na powitanie dałam mu całusa w policzek co przykuło uwagę Srećko
-Czyli to prawda?- Oboje odpowiedzieliśmy uśmiechem
-Okej my już musimy iść - powiedział Srećko w imieniu swoim i Natalii
Musiałam chwilę odczekać by odeszli, by poinformować siatkarza o tym co się stało
-Dostałam się!
-Na prawdę!- nie wiem dlacego, ale rzuciłam się na jego szyję i prytuliłam, nie wiem to było odruchowe, ale on go odwdzięczył
-Masz plany na tą chwilę?
-Ymm nie a co ? -spytałam z uśmiechem, zauważyłam, że od pewnego czasu oboje staliśmy się dla siebie o wiele milsi 
-Chcę cię gdzieś zabrać
-Randka?
-Yhym
-Korzystaj masz jeszcze tydzień czasu- zaśmiałam się lecz nie udało mi się to, gdyż w tym momencie z jego twarzy zszedł uśmiech pomyślałam, że może z tego powodu co powiedziałam przed chwilą, ale natychmiast wyrzuciłam tą myśl z głowy.
-Ale to niespodzianka, więc...- zawiązał mi oczy bandamką bym nic nie widziała
-Ejj to nie fair! Skąd mam mieć pewność, że nie masz zamiaru mnie porwać i wywieść gdzieś za miasto?
-Kurde... skąd wiedziałaś- oboje się zaśmialiśmy
Przy jego pomocy wsiadłam do jego auta i po chwili usłyszałam dźwięk silnika

***Aleks***
-Aleks nie psuj tej fajnej piosenki swoim wokalem 
-Z tego co pamiętam to w gimnazjum chodziłem na chór, więc chyba nie jest tak źle?
-W gimnazjum? Pewnie musieli się z ciebie śmiać- sama się zaśmiała
-Nie prawda, ale dzięki temu miałem szóstkę z muzyki.
Reszta drogi minęła nam dosyć miło, gdyż na rozmowie, a ja mogłem przypatrzeć się jak pięknie się śmieje, gdyż ona tego nie widziała.
-Jesteśmy na miejscu...

***Victoria***
Nic nie widziałam jedynie czerwony kolor bandamki, ale po chwili byliśmy już na miejscu 
Jakimś cudem trafiłam na klameczkę i gwałtownie otworzyłam drzwi jeszcze z bandamką na oczach przez co uderzyłam Aleksa
-Ojej przepraszam! Nic ci nie jest? - nie wytrzymałam i zaczęłam się śmiać zaraz po tym jak usłyszałam jego śmiech 
-Nie mogłaś poczekać, aż ci otworzę?
-Przepraszam, ale nic ci nie jest?
-Chyba nie
-Chyba?!- odpowiedział mi jedynie śmiechem
Po chwili stanęliśmy obok siebie i on poinformował mnie, że za chwilę zobaczę gdzie jesteśmy
-Uwaga!
-Aa! To jest zoo!Jak ja dawno tu nie byłam! Idealne miejsce na randkę- uśmiechnęłam się, ale przyznam, że bardzo spodobał mi się pomysł z zoo.
Zaczęliśmy od pingwinów, a skończyliśmy na lodach. Nie obyło się bez żartów, śmiechów, śmiania się z siebie i przedrzeźniania siebie nawzajem. 
Następnie on odwiózł mnie do domu. Przyznam, że  bardzo dawno z nikim tak świetnie nie spędziłam czasu. Wieczorem postanowiłam zaprojektować choć jeden projekt i postanowiłam ją zatytułować "Sukienką na randkę" Wiem, dziwnie, ale jeszcze dziwniejsze było to, że tworząc to myślałam o Aleksie. Nie wiem dlaczego...
Następnego dnia wieczorem miałam iść na kolację urodzinową pana Lisinac'a na szczęście bez rodziców, chociaż są przyjaciółmi, ale na moje szczęście, no bo kto lubi byle gdzie chodzić z rodzicami? Chyba nikt, bynajmniej ja nie znam takiej osoby...  Ubrałam się i pofalowałam włosy nie zapominając o makijażu. 
Umówiłam się z Aleksem przed domem państwa Lisinaców by wyglądało jakbyśmy przyjechali razem. On też był zaproszony, przecież znają się ze Srećko od 5 lat.

***Aleks***
-Hej- zaczepiła mnie Victoria, zaniemówiłem...
-Wow, ładnie wyglądasz
-Dziękuje, idziemy?- przytaknąłem i gestem ręki wskazałem by szła przede mną
Jej widok potwierdził moją hipotezę co do mojego zakochania. Lecz, gdy weszliśmy i przywitaliśmy się głównie ze Srećko to widziałem, widziałem ten błysk w oku, gdy na niego patrzy i wiedziałem, że nic nie zdziałam...

***Victoria***
Wszyscy usiedliśmy do stołu, gdy nagle wstał Srećko
-Moi drodzy w tak wyjątkowy dzień jakim są urodziny mojego ojca chciałbym coś ogłosić- podszedł do Sary, która siedziała na krześle- Prawdziwą miłość poznaje się tylko raz w życiu, a ja już taką znalazłem. Sara czy pozwolisz mi na tą przyjemność i zostaniesz moją żoną?
Zamurowało mnie! Łzy napłynęły mi do oczu i nagle spojrzeliśmy na siebie z Aleksem, a następnie z Natalią, nie rozumiejąc co się dzieje... Miałam ochotę się zabić...


~~~~~~
Hejka, jestem z dłuuższą czwórką. I jak? Przyznam, że od nie dawna mam nieco więcej weny przez filmy romantyczne i mam ją nadal. Niedługo piątka. Liczę na komentarze, buziaczki :*


2 komentarze:

  1. O matulu, ale się dzieje. Aż strach pomyśleć co wymyślisz w kolejnych rozdziałach. Czekam na kolejny i życzę dużo weny :)

    OdpowiedzUsuń